Surrender: Rozdział 15 - Propozycja

  

(Jeśli czytacie Shattered Souls najpierw, pomińcie przywitanie, to kalka)

O Boże, o kurwa jak to mamy 2023?!

Wybaczcie słodkie serduszka za tą przepotężną przerwę, bo prawie roczną. Czy mam coś na swoje wytłumacznie? A no nawet mam! Rok 2022 obfitował u mnie w wiele wielkich wydażeń, które totalnie zawrócily mi w głowie. Wyprowadziłam się, skończyłam szkołę, zaadoptowałam chomika, znowu się przeprowadziłam, znalazłam pracę i rzuciłam pracę. A dodatkowo urodziły mi się dzieci! Nie no, nie moje do końca, przywitałam narodziny ośmiu kociątek, więc jestem szczęśliwą kociąmamą dwóch z nich (reszta się rozeszła jak świeże bułeczki). Także ciut tego było, ale już nie przedłużam zapraszam na rozdział, buziaczki, love ya!

beta? what beta?

___________________________________________

Surrender - Rozdział 15

Propozycja

- Mapa! - James złapał Harry'ego boleśnie za ramię - Szybko, znajdź mapę, Harry; może nam pokazać gdzie jest Lily.

- Mapę? - twarz Snape'a była blada niczym proch, pusta, a jednocześnie pełna niezrozumienia - Jaką mapę? - słońce kąpało się w złocie za ciemniejącymi drzewami, a rzeczy w okół nich stawały się niewidoczne, blakły w wieczornym cieniu. Jednak twarz Snape nadal była widoczna w zbierającym się zmierzchu, a w oczach była głęboka panika, jakiej Harry nigdy w życiu nie widział.

- Ta mapa - wyszeptał i wyciągnął Mapę Huncwotów z kieszeni szat od Qudiditcha. James szybko zaciągnął go za kulisy boiska, a Snape, Syriusz i Remus, pośpieszyli się za nim. Chwilę później, Tom również do nich dołączył.

Chłopiec rozłożył Mapę drżącymi dłońmi i przeskanował wzorkiem zżółkły papier w świetle różdżki ojca.
- Nie widzę jej. Gdzie ona jest?

Syriusz i Ramus pochylili się z zapałem nad mapą.
- Nie ma jej w gabinecie Dumbledore'a - wymamrotał Black - To wydaje się pozytywną rzeczą.

- Na Merlina co to jest? - zapytał Snape niskim głosem - To najdziwniejsza mapa Hogwartu jaką widziałem.

- To zaczarowana mapa Severusie - Remus był tym który się odezwał - Widziałeś ją wcześniej, ale w tamtym czasie nie wiedziałeś czym była; wyglądała jak nic wiecęj, a zaklęty papier, który służy do obrażania ludzi. Jest na niej zaklęcie by ukrywała sekrety przed... ehm...wścibskimi oczami. Mapa pokazuje lokalizacje każdej osoby w zamku i na jego ziemiach. Powinniśmy szybko znaleźć Lily z jej pomocą, jeśli tylko nadal jest na terenie szkoły..

 Ślizgon zanurkował do mapy, jego czarny wzrok, śledził małe, ruszające się kropki przez kilka sekund.
- Nie ma jej tutaj - powiedział z delikatnym drżeniem w głosie.

- Masz rację - James spojrzał znad mapy - Mam troche praktyki jeśli chodzi o szybkie sprawdzanie mapy. Pomagało mi to trzymać się z daleka od kłopotów w czasach szkolnych. Nie, imię Lily nie znajduje się na mapie, co oznacza...

Czarny wzrok Snape'a palił.
- Co to oznacza, Potter? Opuściła tereny szkoły? Dlaczego miałaby to zrobić nie mówiąc nikomu?

James pokręcił głową powoli.
- Nie musiała opuścić zamku. Jest pare miejsc w szkole, które nie są na mapie; może być w pokojach, których nie da się nakreślić. Jak Pokój Życzeń albo Komnata Tajemnic.

- Nie da się nakreślić? - Snape stał w ciszy przez chwilę. a potem rzekł powoli - Jest jeszcze kilka takich pomieszczeń w Hogwarcie, Potter. Musimy sprawdzić jeszcze kwatery nauczycieli i piwnice winne-

- W Howarcie są piwnice z winem? - Syriusz wyprostwował się znad mapy.

- Oh, nie próbuj mi wmówić, że wasza trójka i ten wasz mały gryzoń nigdy nie odkryliście piwnic w waszych szkolnych dniach! - cień uśmiechu młusnął bladą twarz Snape'a, mimo to nadal jego głos był niepsokojny - Ślizgoni byli raczej mocno zapoznani piwniczkami w moich czasach. Mogę je sprawdzić, jeśli pozowlicie. Lupin, raczej pamiętasz jak poruszać się po skrzydle nauczycielskim, prawda? Ewnetualnie możesz iść z Profesor McGonagall, panno Granger i panie Weasley; jest kilka pokoi które możecie przeszukać. Potter i Black, wy sprawdzie Pokój Życzeń. Harry, potrzebujemy wężoustego by dostać się do Komnaty Tajemnic. Nie widzę powodu by Lily miałaby tam być, ale nie możemy zostawić nawet kamienia nie obróconego.

- Pójdę z Harrym, Severusie - powiedział Tom szybko.

Snape skłonił głową.
- Doskonale, mój Panie. Spotkajmy się w moim gabinecie, kiedy skończymy poszukiwania. Dyrektor będzie musiał poczekać - jego głos spadł do szeptu - Mam... niepokojące przeczucia co do tego.

Harry spojrzał na znajomy zamek, wyłaniającą się ciemną sylwetkę na tle pogłebiających się niebieskich cieni. Gdzie jesteś mamo? Czy jesteś jeszcze tutaj, ukryta zza tymi starodawnymi ścianami?  Jasna mgła zaczęła się formować nad ciemniejącymi wodami jeziora, a Harry czuł jakby te biało-szare wąsy mgły, owinęły się w okół jego serca. Zwróciłeś mi ją na kilka magicznych chwil, Tom, ale być może, było to zbyt cudowne by zostać...

***

Odwiedzenie Komnaty Tajemnic z Tomem dawało jednocześnie dziwne i słodkie uczucie. Harry poczuł lekkim przyjemny dreszcz, przechodzący przez jego kręgosłup, gdy Tom szeptał wężomową by otworzyć Komnatę.

- Hm? - srebrne spojerzenie spoczeło na twarzy Harry'ego. Przybrał swój prawdziwy wygląd, gdy tylko zostali sami, a jego twarz, teraz w połowie skąpana w cieniu, była twarzą anioła. Potter przełknął i sięgnął dłoni Toma. 

- Tutaj...tutaj jest miejsce, gdzie pierwszy raz ujrzałem Ciebie jako ciebie, Tom. I nawet wtedy, uznałem Cię za pięknego.

Tom ucałował jego dłoń delikatnie
- Nawet wtedy? Byłeś wtedy dzieckiem, Harry, a ja niczym więcej niż ciemnym wspomnieniem. 

- Wiem - wyszeptał - Byłeś dla mnie przerażający, gdy tylko dowiedziałem się kim jesteś. Nie byłeś jak na początku myślałem, zwykłym uczniem, a Czarnym Panem we własnej osobie... Ale nawet wtedy, przemówiłeś do mojej duszy.

- Być może - westchnął Tom, śledząc bladym palcem kontury twarzy Harry'ego - horokruks w Tobie rozpoznał cząstkę mojej poszarpanej duszy... - wziął do ręki różdżkę i mrucząc zaklęcie oświetlił antyczną komnatę złotym, błyszczącym światłem. Powietrze nadal było zimne i wilgotne, Harry poczuł jak wspomnienie bazyliszka poruszyło się w jego kościach.

Światło z różdżki Riddle'a ogarnęło całą komnatę i Potter poczuł jak włoski na skórze stają mu dęba, gdy mógł zobaczyć martwe szczątki bazyliszka.

- Mamo, jesteś tutaj? - jego głos odbil się echem od ściań. Przez krótki moment, Harry niemal oczekiwał błysku czerownych włosów jego mamy, tam w cieniu, gdzie kiedyś zobaczył ułożne bez życia, na zimnych, starożytnych kamieniach ciało Ginny. Ale nic w Komnacie Tajmnic się nie zmieniło.

- Nie ma jej tu - powiedział Tom miękko, oświetlając różdką, każdy zakamarek ciemnej komnaty - Oczywiście, że jej tu nie ma, Harry. Jeśli Dumbledore ma cokolwiek wspólnego z jej zaginięciem - a jestem prawie pewien, że ma - nie ukryłby jej tutaj, w miejscu, gdzie Ty i ja możemy się tak łatwo dostać. - stał przez chwilę w miejscu i przyglądał się rozkładającemu, kształtu bazyliszka. Pocałował potem Harry'ego, delikatnie w usta,
- Imponujaca robota, zabicie potwora samego Salazara, mój zaczarowany Gryfonie. Gdzie znalazłeś taką odwagę?*

Harry nagle przypomniał sobie twarz Ginny, małą i bladą, taką jaką widział, gdy ją tu znalazł. Zatrząsł się lekko.
- To odwaga, przychodzi od bycia człowiekiem, Tom. Od pragnienia uratowania tych, na których ci zależy...

Tom odwócił twarz lekko i cień upadł na jego bladą twarz, ukrywając jej ekspresję przed Harrym.
- Niestety, mam wrażenie, że niedługo będziesz potrzebował tej odwgai, moje kochanie...

***

Nikt z nich nie znalazł nawet śladu po Lily. Kiedy byli w kwaterach Severusa, godzinę później, ten wyglądał na niesamowicie chorego.

- Dyrektor - powiedział nisko - Lepiej idź z nim porozmowawiać, Harry i dowiedz się co chce od Ciebie. On... on może mieć coś wspólnego ze zniknięciem Lily. Może to nie był najlepszy pomysł by kazać mu czekać tak długo. 

- Chodżmy, więc - Tom sięgnął dłoni Harry;ego - Masz swoją różdżkę, Harry? Przynajmniej Ty, nie musiałeś składać żadnych wieczystych przysiąg...

- Przysięga Wieczysta! - spracowana twarz Minerwy McGonagall nagle się rozjaśniła - Oczywiście! Złożyłes Lily przysięgę, Tom! Obietnice, która może się tylko złamać, gdy jedno z was byłoby martwe. Szybko Tom, spróbuj użyć pierwszych słów zaklęć niewybaczalnych i powinienieś poczuć czy przysięga jaką złożyłeś nadal działa. Jeśli działa, powinnieneś poczuć jakby coś Cię trzymało przed jej złamaniem. Jeśli nie... będziemy wiedzieć, że Lily... - urwała.

- Nie żyje? - wyszeptał Harry.

- Nie mów tak nawet! - głos Snape'a był ledwie słyszalny.

Tom pokiwał powoli głową i wyjął różdżkę. Wycelował w małego pająka, który pędził przez podłogę.
- Avad... - Tom upadł na ziemię z jękiem, a pająk zwiał bezpiecznie za regał.

- Tom!? - Harry szybko wylądował u jego boku.

- Tak, ta piekielna przysięga zdecydowanie nadal działa, - wycedził przez zaciśnięte zęby - Salazarze, to było bolesne!

- Dobrze, to znaczy, że przynajmniej jest żywa - Snape odwrócił się do chłopca - Więc, panie Potter, czasami myślałem nad twoimi umiejętnościami skradania się po zamku niezauważonym w godzinach nocnych jako niesmaowitymi-

- Severusie, to nie pora na to- McGonagall zaczęła, ale mężczyzna jej przerwał. W jego oczach była prośba, gdy ciemny wzrok spotkał Harry'ego.

- Zatanawiałem się, czy to tylko zbieg okoliczności, że posiadłeś takie same, praktycznie nadnaturalne umiejętności by poruszać się niezuwazonym, tak samo jako twój ojciec w czasach szkolnych, ale nigdy nie miałem jak tego udowodnić... Oh na Merlina, Harry - jeśli w twoich rękach wylądowała tak niesamowita rzecz jak Peleryna Niewidka, proszę użycz mi jej!

- Pożyczyć moją pelerynę? - Harry gapił się na niego. Wizja Snape'a skradającego się po zamku w jego Pelerynie Niewidce była tak dziwna, że nawet nie próbował jej pojąć.

- Proszę, panie Potter, - głos Severusa zatrząsł się - Chcę iśc za Tobą i...i Czarnym Panem.. do gabinetu dyrketora. Muszę usłyszeć wszystko co mówi o Lily. I ja... ja nie jestem związany taką przysiegą jak Ty, mój Panie. Nie będe się wachał by zrobić to co będzie trzeba.

- Zabiłbyś Dumbledore'a? - Harry wpatrywał się w Mistrza Eliksirów.

Mały uśmieszek zaświecił się na bladej twarzy Snape'a.
- Tak, zabiłbym, jeśli byłoby to niezbędne. Co dziwne, obiecałem, nawet niedawno, że mógłbym to zrobić. To nie była żadna przysięga wieczysta, ale jestem słownym człowiekiem. 

McGonagall wyglądała blado.
- Ty.. ty obiecałeś, że mógłbyś zabić dyrektora, Severusie? Komu złożyłeś taką obietniće? To była Lily? Czy.. czy Tom Riddle? -  jej wzrok zadrżał, gdy spoczął na Tomie.

Snape pokręcił głową powoli. Była pewna zagadkowa ekspresja w jego twarzy.
- Nie, Minerwo. W fakcie, złożyłem tą obietnicę samemu dyrektorowi.

- Dumbledore chce byś go zabił? - głos McGonagall był szeptem - Czy on stracił rozum?

- Obawiam się, że nie, - powiedział Severus miękko - Dyrektor jest całkowicie zdrowy na umyśle i to właśnie sprawia, że jest tak niebezpiecznym czarodziejem, Minerwo. Z szaleńcem można dyskutować, manipulować nim czy przechytrzyć, ale rozsądny i myślący człowiek, który jest przekonany do własnej racji; to znacznie bardziej przerażający oponent. Profesor Dumbledore chce pozbyć się ze świata Lorda Voldemorta i, Merlnie dopomóż, nie da stanąć nikomu na swojej drodze. Nawet tobie, Harry. Nawet Lily. I napewno nie wycofa się jeśli stanie mu na drodze jego własne życie.  Nie czas teraz na to, wytłumaczę wam resztę później...

Harry patrzył na bladego nauczyciela przez dłuższy moment. Po chwili sięgnął do kieszeni i wyjął z niej jego Pelerynę Niewidkę, a potem podał ją Snape'owi. Ten przjechał palcami po mieniącym się materiale i złapał oddech ostro.
- To... to prawdziwa Peleryna Niewidka. Oczywiście, że musiała wylądować w ręcę Potterów... - potrząsnął głową i westchnął, następnie narzucił pelerynę na siebie i zniknął - Zaraz za Tobą, Harry. Chodźmy.

Harry kiwną głową i wraz z Tomem poszli w stronę gabinetu dyrektora.  Tom ponownie stał się lniano-włosym chłopakiem i Potter mógł usłyszec jak nauczyciel mruczy pod nosem coś co brzmiało jak
- Ze wszystkich tych form, które Czarny Pan chętnie przyjmuje... - chłopak czując jak Snape porusza się bezgłośnie za nimi, uśmiechną się do siebie. Pierwszy raz, móglbyć zadadowolony, że jest śledzony przez mistrza eliskirów.

Kiedy dotarli do gabinetu dyrektora, ciężkie dębowe drzwi otworzły się przed nimi zanim w ogóle mogli podać hasło.

Starszy czarodziej, siedział zza biurekiem, pisząc coś na kawałku pergaminu, odrywając dopiero od niego wzrok, gdy Harry i Tom weszli do pomieszczenia.

- Śmiało Harry, czekałem na ciebie. Na ciebie też, Tom.. - znajomy głos Dumbledore'a był zaskakująco uprzejmy.

- Gdzie jest moja matka? - domagał się Harry - Gdzie ona jest? Ty dobrze wiesz, gdzie jest, prawda?

Początki uśmiechu zaczęły się formować pod brodą mężczyzny
- Wszystko w swoim czasie, Harry. Mamy dużą sprawę, o której musimy porozmawiać razem.  Co do ciebie, Tom - rzucił spojrzeniem na tlenionego nastolatka w szatach Slytherinu - Byłbyś tak miły i przybrał nieco bardziej znajomą formę? Znamy się za długo by się bawić w przebieranki.

Tom wzruszył ramionami.
- Jak sobie życzysz. - Potter spodziewał się, czarnowłosego chłopaka o srebrnych oczach, zamiast tego ujrzał jak skóra Draco przybrała śmiertelnie blady odcień, a oczy zalśniły czerwono. Zielono-srebrne szaty zafalowały w całkowicie czarną, bardzo znajomą pelerynę -  Czy to Ci bardziej odpowiada, Albusie?

- Lord Voldemort - w głosie Dumbledore'a była nuta rezygnacji - Widzę, że na dzisiejszy wieczór wybrałeś swoją mroczną formę. Spodziewałem się Ciebie raczej w młodej fomie Toma Riddle'a. Myślałem, że twój młody kochanek preferuje bardziej ludzką formę. 

Harry przyjrzał się bladej twarzy Czarnego Pana, twarzy która straszyła go latami. Zajęło mu chwilę by zebrać głos.
- Jego wygląd nie ma znaczenia - wyszeptał. Siegnął by przjechać palacami po dziwnie bladej skrórze. Nadal była ciepła pod jego dotykiem. - To wciąż Tom, zawsze będzie.

Dumbledore patrzył na nich przez chwilę w ciszy.
- Przywiązałeś się do niego, nieprawdaż Harry? Powiniem zauważyć, że to nadejdzie. Właściwie, powienien zauważyć, że twoja obsesja na jego punkcie zawsze graniczyła z zauroczeniem. Zajeło mi to chwilę by wszystko poskładać w całość; w mojej pamięci były jakieś dziwne dziury, najprawdopodbniej spowodowane przez magię... Ale nie jestem głupcem Harry i byłem w stanie odkryć jąką ryzykowną drogę obrałeś. Uwierz mi chłopcze, dobrze rozumiem to mroczne uwodzenie jakim Cię zwabił, lepiej niż ktokolwiek inny. I ja znałem takich jak on, ciemne i fascynujące stworzenie, które ściągało mnie bez litości ku niemu, tak samo jak Tom ściąga teraz ciebie...

Dyrektor pochylił się do przodu i skupiło ostre, niebieskie spojrzenie na twarzy Gryfona.
- Obiecał Ci cały świat, prawda, tak samo jak wtedy, gdy spotkałes go pierwszy raz w lustrze, lata temu?  Obiecał Ci miłość i życie wieczne, tak samo jak byłeś dzieckiem. Ale wtedy, odwórciłeś się od niego, instynktownie, chroniony przez czystość twojego niewinnego serca. Zaoferował, że przywróci twoich zmarłych rodziców do życia, ale ty odmówiłeś. Wtedy wiedziałeś, mądre dziecię byłeś, że to co Ci obiecywał było nienaturalne i złe. - Dumbledore dotknął dłoni Harry'ego delikatnie - Ale teraz, zwrócił ich Tobie, prawda Harry? I kochasz go za to?

- Kochałem go zanim to uczynił - Harry słyszał jak jego głos drży - Co pan z nią zrobił? Gdzie jest moja matka? -  w pokoju nie było żadnego ruchu czy dźwięku, który mógł ujawnić ukrytą obecność, ale chłopak mógł wyczuć jak Snape wstrzymuje oddech, czekając na odpowiedź.

- Twoja matka... - była dziwna, niepokojąca nuta smutku w głosie dyrektora - Kochasz ją, prawda Harry?

- Oczywiście, że ją kocham!

Dumbledore zerknął na niego znad swoich półksiężycowych okularów
- Bardziej niż kochasz jego?** - rzucił spojrzeniem na ciemną figurę u boku Harry'ego

Jego krew zmieniła się w lód.
- Co... Co to w ogóle za pytanie?

Albus patrzył na niego przez długą chwilę, a potem rzekł miękko:
- Jedyne pytanie jakie ma teraz znaczenie, Harry. Wybrałeś by włóczyć się tą mroczną i niebezpieczną ścieżką, ale nadal jest czas by się nawrócić. Pomyśl o tym Harry, przemyśl to dokładnie: Kogo kochasz bardziej, twoją matkę czy twojego mrocznego kochanka?

Harry poczuł nieznajome drżenie serca. On każe mi wybrać... Merlinie, on chce bym wybrał! Jaka ludzka istota mogłaby dokonać takiego wyboru?

Młodszy czarodziej zmusił się by spojrzeć w błękitne oczy dyrektora, trzymając swój głos spokojny odpowiedział:
- Kocham ich obu. I jeśli rozumiesz cokolwiek o miłości, wiedziałbyś to. Oddaj mi moją matkę!

- Oddać Ci ją? - zerknął na niego znad okularów - Tak, może to zrobię, Harry. Twoja matka jest bezpieczna, teraz. Nie marnowałbym więcej czasu by jej szukać, jeśli byłbym Tobą; jest ukrywa, gdzie żadna  magiczna mapa na ziemi jej nie znajdzie. Zwrócę ją tobie, Harry, pod jednym warunkiem.

- Jaki to warunek, Albusie? - głos Toma był zimny. Dyrektor uśmiechnął się.

- Warunek? Ah, tak. Też myślałem, że będziesz tego ciekawy, Tom. Oddam twojemu młodemu kochankowi matkę jeśli ty, Tomie, dasz mi coś w zamian. Nic wielkiego, kilka bibelotów. Pierścień, medalion, puchar, diadem i wąż...

- Moje horokruksy - głos Riddle'a był teraz lodowaty - W zamian za matkę, Harry'ego.

Dumbledore kiwną głową.
- Dokładnie Tom. I prederowałbym, gdyby wąż był martwy, a reszta przedmiotów... wolna od każdej czarnej magii, jeśli rozumiesz co mam na myśli.

- Chcesz by Tom zniszczył horokrusky i oddał je tobie? - wyszeptał Harry.

- Dokładnie, chłopcze. Cieszę. że się rozumiemy - dyrektor pokiwał głową - Oczywiście, nie wiem jak bardzo Czarny Pan przejmuje się swoim ludzkim horokruksem by móc się tak poświęcić, jestem bardziej niż ciekawy by sie przekonać. Ah i jest jeszcze jedna mała rzecz, Tom... Oh, nie celuj we mnie różdżką, panie Riddle, oboje wiemy, że jeśli mnie zranisz, nigdy nie odnajdziecie Lily... No, teraz lepiej. Gdzie ja byłem? A tak. Ostatnia rzecz; w sprawie tych kilku biboltów o których wspomnałem, chciałbym otrzymać ten mały, czarny kamyczek, który kiedyś należał do pierścienia. To byłoby wszystko, tak myślę. Macie trzy dni by wykonać moją prośbę. Inaczej... Hm, nie ma potrzeby bym był niegrzeczny. Widzimy się za trzy dni panowie. 

Dyrektor wskazał im uprzejmie, ale stanowczo drzwi. 


___________________________________________

Poprzedni Rozdział | Następny Rozdział

* w paczce po chipsach, ot co.
** skurwol

5 more chapters to go! 

  

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Shattered Souls: Rozdział 12

Shattered Souls: Rozdział 14

Surrender: Rozdziały 1 - 10