Shattered Souls: Rozdział 3

Witajcie,
to był bardzo przyjemny rozdział do tłumaczenia,
głównie pogadankowy, ale mamy tutaj jakiś zaczątek całej fabuły.
Wybaczcie za tak długą przerwę, ale pisanie funkcji w C++ słuchając w tle aduiobooka 
'Granica" Nałkowskiej i jednoczesne tłumaczenie tego oraz Surrender to bardzo ciekawe doświadczenie. Nie przedłużam zapraszam do czytania.

Enjoy!

beta: brak (nic nowego)

Rozdział 3

Intuicja Harry'ego miała rację, Molly zaiste wysłała wiadomość do Dumbledore'a, który przyleciał tu za pomocą Fiuu jeszcze tego wieczoru. Kiedy dzieci Weasleyów byli już w łóżkach, Artur wraz z Molly dołączyli do chłopca i dyrektora stojących w kuchni w okół paleniska. Mimo, że reszta domowników powinna być już w łóżkach, Harry podejrzewał, że Uszy Dalekiego Zasięgu Freda i Georga pójdą na kolejny wypad.

Dumbledore wyglądał na zmęczonego, jego twarz była szara i pomarszczona. Jego oczy straciły swoje radosne migotanie, a on sam co chwilę rzucał spojrzeniem w stronę Pottera, jakby był przerażony, że pozwolił by zdarzenia z Privet Drive w ogóle się stały. Nikt nie zapytał chłopaka czy było coś więcej niż przemoc fizyczna, a Harry nie kwapił się by coś o tym powiedzieć. Było mu wstyd, za rzeczy jakie Vernon mu zrobił, co prawie mu zrobił. Potter nie chciał już nazywać tego człowieka "wujkiem". Nie po tym co się stało.

- Nie może tam wrócić! - wrzasnęła kobieta po raz dziesiąty - Nie pozwolę na to!

- Przykro mi - powiedział Dumbledore - Ale osłony które chronią Harry'ego kiedy jest po za Hogwartem działają tylko kiedy jest u swojej rodziny. Jest mi naprawdę smutno, ale Harry musi tam wrócić na następne lato.

Chłopak poczuł się jakby chory. Nie chciał już tam wracać. Nigdy.

- Musi być jakiś inny sposób by go chronić - dumał Artur, trzymając palce na swojej brodzie w zamyśleniu - Powiedziałeś, że Harry potrzebuje rodziny by osłony działały. Cóż, a co jeśli miałby nową rodzinę? Mógłby żyć tutaj z nami.

- Nie, Arturze. Powinieneś wiedzieć, że adopcja nie zadziała. To muszą być więzy krwi lub - dyrektor urwał i uśmiechnął się do Pana Weasleya - Arturze! Jesteś geniuszem! Myśleliśmy o tej opcji kiedy Harry trafił do szkoły pierwszy raz, ale był wtedy zdecydowanie za młody. Ale za niedługo Harry kończy szesnaście lat, wydaje mi się to całkiem właściwym wiekiem. Szesnaście lat to nie za młodo, prawda? 

- Za młody na co? - sapnął Harry, zaczynając czuć się podirytowanym tym, że rozmawiają jakby go tutaj nie było.

- Harry, kochanie - zaczęła Molly - Musisz wziąć ślub!

Potter zachłysnął się powietrzem wpatrując się w nich, a jego usta zamykały się i otwierały, ale żaden dźwięk ich nie opuścił.

- Co? - pisnął - Czemu?

- Kiedy weźmiesz ślub, twój partner stanie się twoją nową rodziną, a osłony nadal będą działać. Nie będzie to co prawda tak silne jak więzy krwi, ale jeśli nie chcesz wracać do domu Dursleyów, to jest najlepszą opcją - powiedział Albus, patrząc na młodzieńca znad swoich okularów. 

- Jestem za młody by wziąć ślub! - zaprotestował, pomimo swojej początkowej nadziei, że już nigdy nie będzie musiał wracać na Privet Drive. Ale ślub? To szalone. I kto na ziemi w ogóle chciałby go poślubić?

- Nonsens - uśmiechnął się dyrektor - Szesnaście lat to dobry wiek na ślub. Nie musisz się martwić, Harry. Jestem pewny, że możemy to zrobić bez konsumpcji małżeństwa w tym przypadku. To nie będzie niestety ślub z miłości.

- Konsumpcji? - poczuł jak krew spływa z jego twarzy. On nawet jeszcze nie myślał o tym

- Ale dyrektorze - zaczął Artur - Czy małżeństwo nie będzie silniejsze jeśli jednak konsumpcja się odbędzie? Nie da to Harry'emu większego bezpieczeństwa?

- Możesz mieć rację Arturze, ale w tym przypadku nie jest to tak potrzebne. Harry jest dość mocno związany z kimś już dłuższy czas, prawda Harry?

- Co? - chłopak gapił się dwójkę mężczyzn - Nie rozumiem. Ja nie jestem z nikim aż tak blisko - dodał.

- Nie, nie wydaje mi się, Harry. Związek o jakim mówię, to nie jest miłosny związek, przynajmniej nie do końca. Kiedy czarodziej ratuje życie innego czarodzieja tworzy to niesamowicie silną więź. Poświęcenie siebie to najsilniejsza magia jaka jest. Nikt nie może jej pokonać.

Harry pokiwał głową przypominając sobie jak jego matka poświęciła swoje życie dla niego.

- Ty i czarodziej o którym mówię ratowaliście sobie życie niezliczoną ilość razy, Harry. Nie ma tu potrzeby miłosnej więzi, ale ślub nadal jest potrzebny, by mogła dawać Ci bezpieczeństwo.

- Czarodziej - powiedział Potter powoli, a słowa dopiero teraz zaczęły mu zapadać w pamięć - Masz na myśli, że muszę poślubić, mężczyznę?

- Nie ma co się martwić. Twój... em... twój mąż będzie dla ciebie bardziej jako strażnik. Jak mówiłem, nie ma tu potrzeby konsumpcji.

Harry czuł się chory i oszołomiony. Wszystko działo się tak szybko. Vernon. Ślub. Nie chciał brać ślubu, ale również nie chciał wracać do Dursleyów.

- Z kim... Z kim mam wziąć ślub? - zapytał chłopak, przez motyle w brzuchu które zdecydowały tam zamieszkać był niemal pewny kim był ten czarodziej.

- Harry, mój drogi chłopcze, poślubisz Profesora Snape'a.

Słowa zdawały się docierać do niego z daleka. Wydawało się, że przeszły prosto przez Harry'ego i osiadły gdzieś na dnie brzucha jak kawał ołowiu. Snape. Chcieli, żeby poślubił Snape'a. Mógłby się roześmiać, gdyby był pewien, że gdy otworzy usta to nie zwymiotuje. To był jakiś dziwny sen. To musiał być sen. Dumbledore nie mógł mu tak po prostu powiedzieć, że ma poślubić Snape'a, aby zapewnić mu bezpieczeństwo.

Snape nienawidził Harry'ego. On go nie cierpiał.

Jak to być w związku z małżeńskim z facetem. Harry zastanawiał się czy ślub ze Snape'em byłby gorszy niż pozostanie na Privet Drive. Potem wspomnienia co Vernon mu zrobił wróciły do jego głowy i zadrżał. Nic nie może być gorsze niż to.

- Więc Harry? - zapytał Dumbledore - Co masz do powiedzenia?

- Dobrze - powiedział Potter - poślubię go.

- Doskonale, doskonale. Dam znać Profesorowi Snape'owi i możemy zacząć wszystko przygotowywać. Widzimy się jutro.

- Tak szybko? - wypalił młodzieniec.

- Tak, też się obawiam Harry. Musimy zorganizować ślub tak szybko jak to możliwe. W tym momencie jesteś niczym nie chroniony i jeśli tylko Voldemort w jakiś sposób odkryje, że nie jesteś na Privet Drive... - dyrektor urwał i spojrzał na Harry'ego uważnie. Nie musiał nic dalej mówić. Harry mógł zgadywać mogłoby się dalej stać -  Przyśle tu Profesora Snape'a jeszcze przed ceremonią byś mógł... hmh... z nim jeszcze porozmawiać. 

Harry nie mógł wyobrazić sobie czasu w tym wrzechświecie kiedy sam chciałby porozmawiać z Snape'em, ale powstrzymał się od mówienia na głos swojej opinii. Mimo wszystko, robią to by go chronić. Jedyne co mógł zrobić to być wdzięcznym. 

- Dobrze... - zaczął - Dziękuję Ci dyrektorze.

- Nie wspominaj o tym, drogi chłopcze. Dobranoc, Molly, Arturze. - z małej miseczki Dumbledore wziął szczyptę proszku Fiuu, rzucił w kominek i znikną w szmaragdowych płomieniach. Kiedy tylko wyszedł Harry zaczął się trząść, zimny pot spłynął po plecach, a on sam zastanawiał się czy przypadkiem nie zmedleje.

- Harry, kochanie? Wszystko w porządku? - zapytała Molly - Jesteś okropnie blady.

- Wydaje mi się, że muszę się położyć - przyznał.

- Oczywiście, że tak, to był długi dzień. Idź do pokoju Rona. Wpadnę jeszcze na moment później.

- Dziękuję 

- Oh, Harry? - głos Artura zatrzymał go w momencie kiedy pierwsza stopa znała się na schodach - Mam nadzieję, że rozumiesz, to małżeństwo musi pozostać sekretem. Gdyby tylko Sam-Wiesz-Kto się o tym dowiedział... 

Artur nie musiał dodawać szczegółów. Snape nadal szpiegował Voldemorta dla Zakonu. Jeśli Voldemort się dowie, że jeden z jego śmierciożerców był zaślubiony z jego największym wrogiem... Harry mógł tylko zgadywać resztę. Zastanawiał się co mogłoby wkurzyć Voldemorta bardziej, to że Snape go poślubił czy to, że nie został zaproszony. 

Chłopak nie lubił ukrywać rzeczy przed Hermioną i Ronem, ale wiedział, że tym razem to konieczność. Ron mówił przez sen, a Hermiona miała sposób na wyłudzanie sekretów od Rona. Ron nie byłby w stanie oprzeć się rozmowie o tym z Hermioną, nawet gdyby zależało od tego jego życie. Albo Harry'ego, a tym bardziej Snape'a.

- Dobrze, nie powiem nikomu. - obiecał i życzył im dobrej nocy zanim ponownie zaczął wspinać się po schodach. Ron już spał, chrapiąc delikatnie. Harry był zadowolony, że nie został od razy osaczony i zasypany pytaniami od przyjaciela, ale z drugiej strony chciałby porozmawiać z kimś o tym co się stało. Potrzebował porozmawiać z kimś o tym. Potrzebował porozmawiać z Ronem, ale nie mógł.

Chciał by to wszystko było tylko dziwnym snem. Powiedział by wtedy o tym wszystkim rudzielcowi, a on śmiałby się i powiedział;
- Chcieli byś poślubił Snape'a? Wyobrażasz to sobie?! - oboje by chichotali zanim wzięliby swoje miotły i zaczęli grać w Qudditcha na polu. Tak, to było to co by chciał Harry. Ale był już na tyle dojrzały, wiedział, że rzeczy nie zawsze układają się tak jakby się chciało.

To nie był sen, nie ważne jak bardzo by chciał, żeby był.


CDN...


Poprzedni Rozdział | Następny Rozdział

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Shattered Souls: Rozdział 12

Shattered Souls: Rozdział 14

Surrender: Rozdziały 1 - 10