Shattered Souls: Rozdział 10

nienawidzę tego rozdziału. 
Nie jestem pewna czy odpowiednio dobrze oznaczyłam TW.
Jak jesteście bardzo bardzo wrażliwi na takie sprawy radzę ominąć rozdział.


beta: jaka kurwa beta?

Ostrzeżenia: rozdział 18+, przemoc wobec dzieci, molestowanie seksualne dzieci, zaburzenia odżywiania
fragmenty TW (zaznaczone na czerwono)


Rozdział 10


Harry wiercił się nerwowo, gdy szli do skrzydła szpitalnego. Znowu był ubrany w parę jeansów i zieloną koszulkę, pasującą do koloru jego oczu. Koszulka była już nieco zużyta i kilka rozmiarów za duża na niego. Co jakiś czas zsuwała się, odsłaniając jego blade ramię. Snape wiedział, że nie powinien się gapić, nie powinien pamiętać jego bladej klatki piersiowej i gładkich pleców, które teraz ukrywał bawełniany materiał. Ale teraz, kiedy to zobaczył, pragnął zobaczyć to znowu. Pragnął gładzić swoimi dłońmi jego ciało, dopóki nie usłyszy westchnięcia przyjemności. Pragnął - pragnął Harry'ego. Jedynej osoby której nigdy nie mógł mieć.

Westchnął i popchnął drzwi skrzydła szpitalnego, trzymając je kiedy Harry wchodził przed nim. Kiedy dotarli Madam Pomfrey ścieliła łóżka, dbając by wszystko było na jutro tip-top, gdy masa uczniów wróci do zamku. Snape przez minione lata w Hogwarcie, wiedział, że już pierwszego dnia znajdzie się tu fala pierwszoroczniaków tęskniących za domem i uczniów, którzy przejedli się na Uczcie.

- Rozumiem, że nie przyszedłeś na pogaduszki, Severusie? - powiedziała, wygładzając jej fartuch, mimo, że nie było żadnego zgniecenia na nim. Rzuciła spojrzeniem ze Snape'a na Harry'ego i z powrotem, unosząc do góry brew. Starszy mężczyzna wzruszył ramionami i spojrzał na Gryfona.

- Więc, młodzieńcze, w czym jest problem?

- Emm, yyy, eeee.

- Naprawdę! - warknął zirytowany Snape. Teraz nie było czasu na nieśmiałości chłopaka - Poppy, ciało Harry'ego przeszło ostatnio zmiany.

- Cóż, to perfekcyjnie naturalne dla chłopca w jego wieku.

- Tak, tak, w tym problem. Harry zaczął dojrzewać, ale teraz jego ciało się cofa. Stracił włosy na ciele i seksualne potrzeby, jakby jego ciało próbowało przywrócić go do stanu dziecka. Zmartwiło nas to. Możesz coś z tym zrobić?

- Oh, cóż, oczywiście. Wiesz, Harry, powinieneś przyjść do mnie wcześniej. Czy to coś przez co przechodzą Mugole, przez tą regresję? Nigdy nie słyszałam o czymś takim, ale może jest inaczej u Mugoli?

- Nie wiem - powiedział Harry - Moi krewni. Oni nigdy...

- Tak, cóż, im mniej się o nich mówi, tym lepiej - powiedziała energicznie Pomfrey - Harry, jakbyś mógł się rozebrać i położyć, to możemy zacząć.

- M-muszę by nago? - Gryfon spojrzał zaalarmowany na Snape'a. Kiedy zasugerował spotkanie z Pomfrey, Severus nie przemyślał tej sprawy. Nigdy nie spotkał kogoś, kto czuje się tak niewygodnie w swoim ciele co Harry. Czyżby również unikał mycia się w pobliżu chłopaków po meczach Quidditcha?

- Obawiam się, że tak. Nie mogę Cię inaczej zbadać poprawnie. Nie ma się co martwić, Harry. Nie masz niczego, co wcześniej już nie widziałam - Potter zarumienił się i spojrzał desperacko na nauczyciela. Pomfrey zdawała się złapać aluzję - Chciałbyś by Profesor Snape został, kiedy będę Cię badać?

- Tak, proszę. Jeśli oczywiście nie przeszkadza ci to Profesorze?

Snape pokręcił głową. Przeszkadza?
- Cokolwiek chcesz, Harry.

- Dziękuję - powiedział, gdy Severus zasuwał kurtynę obok łóżka, by chłopak miał trochę prywatności rozbierając się. Było to trochę bez sensu, skoro oboje będą go i tak widzieć nagiego, ale potrzebował to dla niego zrobić. By pokazać mu, że może mieć prywatność, kiedy sobie tego życzy.

A co z twoimi myślami, Severusie? Nigdy nie dajesz mu tam prywatności, prawda?
Masz go wijącego się pod Tobą.
Chcesz go w swoich ramionach, łóżku, ciele.
Ale nigdy go nie będziesz miał.
Nigdy.

- Jestem gotowy. - zawołał chłopak i Snape potrząsnął głową by wyrzucić plugawe myśli. Kiedy Pomfrey odsunęła z powrotem kurtynę, Harry leżał sztywno na łóżku, nagi jak w dniu narodzin, jego dłonie zasłaniały jego genitalia. Nauczyciel posłał mu coś, co miał nadzieje było uspokajającym uśmiechem. Pomfrey wyjęła różdżkę i sapnęła. Siniaki chłopaka już prawie zniknęły, a Severus stłumił ukłucie żalu, że już nie było potrzeby by wcierać maści w plecy Harry'ego.

- Obawiam się, że będziesz musiał, zabrać dłonie na moment, Harry. To ma być pełne badanie ciała. Spróbuj się rozluźnić. - Pomfrey przesunęła różdżką nad Gryfonem z góry do dołu, od opuszków palców od stóp do czubka głowy, Snape czuł migoczącą magię w powietrzu i zastanawiał się czemu nigdy nie zauważył jak potężną czarownicą kobieta była. Był głupcem, który nie doceniał tej magomedyczki.

- Ręce, Harry. - powiedziała miękko. Potter zabrał dłonie i ułożył je po bokach ciała, zaciskając je w pięści. Zamknął ciasno oczy ukryte za jego okularami, kiedy różdżka przesunęła się nad jego kroczem. Snape obserwował badanie i zastanawiał się co czuje Harry. Zakłopotanie? Wstyd? Upokorzenie? Severus był zaznajomiony z tymi emocjami i nie życzył żadnej z nich chłopcowi.

- Teraz, Harry, obróć się i połóż na boku. Muszę wykonać badanie per rectum.

- Co? - Harry spojrzał na Snape, jego twarz blada jak mleko.

- To będzie naprawdę potrzebne, Poppy? - zapytał starszy mężczyzna. Potter nnigdy nie miał badania odbytu i wątpił by to był dobry moment na takowe.

- Oczywiście, że to potrzebne. Muszę zbadać wszystko, powinieneś to wiedzieć, Severusie. Muszę sprawdzić czy nie ma uszkodzeń. Wewnętrznych. - wymieniła szybkie spojrzenia ze Snapem, i niemal mógł przeczytać jej myśli. Wiedziała. Wiedziała o Vernonie i co myślała dalej? Że Harry został zgwałcony? Nie, nie to. Wszystko tylko nie to.

- Połóż się na boku, Harry, podciągnij kolana do góry. To będzie pewnie nieprzyjemne dla ciebie, ale postaram się zrobić to szybko.

Chłopak wykonał prośbę. Snape uklęknął na podłodze, by jego twarz była na wysokości twarzy Gryfona. Wyciągnął lewą rękę do niego.
- Złap mnie za rękę, Harry i ściśnij mocno. Koncentruj się tylko na mojej dłoni i na niczym innym. Tylko na dłoni, Harry. Tylko na dłoni.

- Co zamierza zrobić? - łza przerażenia uciekła z jego oka.

Nauczyciel oglądał nad ramieniem Harry'ego jak Pomfrey zakłada parę rękawiczek i nakłada na nie lubrykant.. Chłopak był tak spięty, że Snape wątpił by nawilżenie cokolwiek pomogło. Dłoń Pottera zacisnęła się, kiedy, jak mężczyzna podejrzewał, chłopak poczuł pierwszy dotyk u jego wejścia.

- NIE! - próbował się wykręcić, ale Severus i Poppy trzymali go mocno.

- Moja dłoń, Harry, ściskaj moją dłoń. - poinstruował go.

Potter wykonał polecenie i ścisnął rękę tak mocno, że Snape będzie miał potem siniaki.
- Boli! - zaprotestował chłopak, próbując się uwolnić od ich dwójki.

- Ciii, Harry, wiem. Zaraz to się skończy. Cichutko.

Nagle Gryfon zesztywniał, jego oczy wykręciły się do tylu ukazując tylko białka. Zaczął krzyczeć i wygiął plecy w łuk zanim jego ciało zwiotczało.

- Co się stało? - zażądał odpowiedzi Snape, próbując bezskutecznie go obudzić.

- Po prostu zemdlał, Severusie. Za chwile się obudzi.

- Były... były tam jakieś uszkodzenia?

- Nie. Cokolwiek się stało w tamtym domu, nie było to gwałtem.

Snape nie zamierzał jej uświadamiać, że penetracja nie jest niezbędna do gwałtu. Wiedział o tym aż za dobrze. Harry zaczął się wiercić na łóżku, jęcząc. Pomfrey wyszła na chwilę by przynieść mu szklankę wody.

Severus wziął ją z jej ręki i podał Potterowi. Chłopak wziął dwa duże łyki i odłożył szklankę na stoliku obok łóżka.

- Więc - zaczął nauczyciel - Co uważasz, że mu jest? Czy to jakaś klątwa, która uwięziła ciało Harry'ego w wieku przed dojrzewaniem? 

Ręka młodszego czarodzieja od razu wystrzeliła do jego blizny na czole. Snape nie był zdziwiony, ale zakłopotało go to trochę. Blizna była fizycznym wspomnieniem o Voldermorcie, tak samo jak znak na jego ręce - coś o czym wolał się nie rozwodzić.

- Tak, to klątwa. Magiczna kastracja - powiedziała Pomfrey - To tymczasowa klątwa, musimy po prostu pozwolić jej się zużyć. Bardziej się martwię stanem fizycznym Harry'ego. 

- Myślisz, że jestem na coś chory?

- Nie, nic takiego, Harry. Ale masz poważną niedowagę jak na twój wzrost i wiek. Dopóki nie przytyjesz, twoje ciało może nigdy nie mieć możliwości osiągnąć dojrzałości, nawet jeśli klątwa przeminie. Kiedy byłeś u wujostwa, Harry... oni nie traktowali Cię dobrze, prawda? Jesteś bardzo niedożywiony jak na chłopaka w twoim wieku. Rozumiem, że nie karmili Cię odpowiednio?

- N-nie. - powiedział drżącym głosem, a Severus walczył by się nie rozpłakać. Jaka była cena za utrzymywanie tego w sekrecie przez tyle lat? - C-czasami jadłem pająki, które były w moim schowku.

- Twój schowek? - Snape warknął - Co masz na myśli?

- Tam mieszkałem - wytłumaczył - W schowku... w komórce pod schodami. Zamykali mnie tam na noc i mogłem wyjść tylko do szkoły albo by spełniać obowiązki domowe. Dwa razy dziennie wypuszczali mnie do toalety. Ale... czasami miałem wpadki i wtedy bili mnie za to, że byłem brudny... - zwiesił głowę ze wstydu, Snape nie potrafił stwierdzić czy z powodu bycia brudnym czy bitym.

- Zamykali cię w schowku? W komórce? - wrzasnął. Był wściekły, jak ktokolwiek mógł zrobić coś takiemu dziecku? Jakiemukolwiek dziecku!? - Myślałem, że to była tylko plotka, by ludzie Ci współczuli, czuli empatię do ciebie.

- Nigdy nikomu nie powiedziałem o schowku, proszę pana - powiedział miękko Harry - do teraz. Nie wiem skąd pan o tym usłyszał.

Snape też nigdy o tym nie myślał, ale słyszał szydercze szepty na korytarzach skierowane do chłopaka, zwłaszcza od Ślizgonów, którzy wyśmiewali jak dziwnIe musi być Potterowi gdy w końcu śpi w prawdziwym łóżku.

- A czemu trzymali Cię w komórce, Harry? - nauczyciel nie mógł sobie wyobrazić czemu ktokolwiek miałby to robić, było to poza zasięgiem jego doświadczeń, a patrząc na jego "barwną" przeszłość to coś mówiło.

- Nienawidzili mnie i nienawidzili wszystkiego co miało związek z magią - powiedział jakby to była wystarczająca przyczyna - Trzymali mnie tam dopóki nie dostałem listu z Hogwartu, wtedy dali mi drugą sypialnie Dudley'a. Myślę, że dyrektor wiedział i byli wystraszeni, że coś im zrobi.

- Wiedział - potwierdziła Madam Pomfrey - Powiedział mi i poprosił bym doglądała Harry'ego tutaj, by sprawdzać czy otrzymuje wystarczająco pokarmu.

- Albus wiedział? I nic nie zrobił? Wysyłał tam go co lato, do tych ludzi?

- Jestem pewna, że miał swoje powody, Severusie - powiedziała Pomfrey - W każdym razie, teraz naszym głównym zmartwieniem jest upewnienie się, że Harry będzie trzymał zdrową, zbalansowaną dietę. Te pierwsze dziesięć lat zaniedbań odcisnęło piętno na jego ciele. Harry nadal cierpi na niedożywienie. Ale nie wiem czemu, powinien jeść tu dobrze. Wszystkie te Uczty...

- Ale nie je dobrze - powiedział Snape teraz rozumiejąc co wcześniej zaobserwował. Przyjaciele chłopaka zawsze zjadali się bezmyślnie całym wspaniałym jedzeniem, jakie Hogwart miał do zaoferowania, natomiast Harry bawił się wtedy jego jedzeniem popychając je na talerzu, nawet czasami chował trochę w chusteczki i brał ze sobą. Nauczyciel na początku myślał, że bierze resztki dla swojej sowy na później, ale teraz rozjaśniły mu się myśli. Harry nie brał jedzenia dla sowy. Ukrywał jedzenie z nadzieją, że pozbędzie się tego później.

- Jak to, Severusie?

- Widzę go w Wielkiej Sali, Poppy. Harry je tyle, by ledwie utrzymać pisklaka żywego, nie mówiąc o dorastającym chłopcu. Widziałem też jak chowa jedzenie.

- Zauważyłeś? - sapnął Harry.

- Widzę wszystko, Potter.

- Harry jak długo masz już te zaburzenia odżywiania? - zapytała Pomfrey.

- Nie mam. Po prostu nie jestem głodny. Nigdy nie jestem głodny. Jedzenie sprawia, że czuję się chory.

- Harry, nie widzisz co się dzieje z twoim ciałem? Twoje ciało myśli, że panuje głód i wygasza nie-niezbędne funkcje, czyli w twoim przypadku są to funkcje układu rozrodczego. Twoje ciało uznało, że nie będą Ci potrzebne, skoro jest przekonane, że panuje głód. Zużywa całą swoją energię tylko po to by utrzymać Cię żywym. Ale ten stan nie będzie trwał zawsze, Harry. W końcu dojdzie do momentu, że twoje serce i płuca wyłączą się bez energii, bez żywności. Jeśli nie zaczniesz jeść, umrzesz. Musisz zacząć jeść, Harry. Musisz.

- NIE! Nie chcę być gruby! - zapłakał, obracając głowę i zakopując twarz w poduszkach.

 - Nie sugeruję tego. Naprawdę masz dużą niedowagę jak na twój wzrost i wiek. Musisz jeść więcej, a jak nie będziesz tego robił sam, zostaniesz do tego zmuszony, jeśli będzie to niezbędne. Nie jest to przyjemne i tylko zalecane w ekstremalnych przypadkach. Nie jesteś jeszcze takim, ale jeśli nadal będziesz odmawiał jedzenie, nie będziemy mieć wyboru. Będziesz jadł i nabierzesz wagi, Harry.

- NIE! - Gryfon odwrócił głowę w ich stronę, po jego policzkach toczyły się ciężkie łzy. Snape miał ochotę sięgnąć dłonią i je wytrzeć - Nie chcę skończyć jak on!

Ah, to dużo tłumaczy. Wuj chłopaka, z tego co Severus wiedział o nim, był raczej wielkim mężczyzną. Nigdy go jednak nie spotkał i nie zamierzał. Ale w tym momencie, dość poważnie zastanawiał się nad użyciem Niewybaczalnego na nim.

- Poppy, mogłabyś mi dać chwilę z Harrym?

- Oczywiście - wymamrotała kobieta i wymaszerowała do jej kwater. Harry był skulony w kulkę na swoim boku, jego okulary wbijały się w jego okulary, z pewnością mało komfortowo. Ramiona drżały z wysiłku by kontrolować szlochanie i oddech w tym samym momencie. Snape okrył go jednym ze szpitalnych fartuchów, wiedząc, że chłopak nie czuje się swobodnie będąc nago. Kiedy skończył jego palce mimowolnie sięgnęły we włosy Harry'ego by przeczesywać je w, w miał nadzieję, uspakajającym geście. Potter wyglądał na takiego drobnego, zgubionego.

Chłopak pod jego dłońmi stężał.
- Proszę, nie rób tak.

- Przepraszam - powiedział i od razu zabrał rękę. Ta dłoń wydawała się teraz jakby jakaś inna. Inna gdy pogłaskał włosy Gryfona. Nie zobaczył jednak żadnych zmian na skórze. - Myślałem, że Cię to trochę pocieszy - jakby Harry w ogóle pragnął pocieszenia od niego. Gdyby je kiedykolwiek zaakceptował.

- Nie pociesza. On tak robił.

- Twój wuj? Vernon? - wypluł imię mężczyzny. Jak śmiał zrobić to Harry'emu? Sprawić by bał się kogoś dotyku. Sprawić by czuł się bezwartościowy i winny przez co co nie było jego winą?

- Tak, - odpowiedział z twarzą w poduszce, nie patrząc na nauczyciela. Może był mu łatwiej w ten sposób - Każdej nocy, zanim zamykał mnie w schowku, dotykał moich włosów. Tylko moje włosy. Zwłaszcza tą część z tyłu, która sterczy. Próbował ją wygładzić dłonią, plując na palce i wcierał ślinę w moje włosy. Nie lubiłem tego. Nie lubiłem sposobu w jaki dotykał moje włosy. Mówiłem mu, że nie powinien tego robić, że to nie w porządku. Czułem że to było nie dobre, ale nie wiedziałem dlaczego. On tylko się zaśmiał i powiedział, że przecież nie robi nic złego, tylko dotyka moich włosów. Że może to robić, w końcu to robią wujkowie.

- To prawda, to było wszystko co robił, ale nadal nienawidziłem tego. Byłem tylko dzieckiem, ale już wtedy przeczuwałem, że było w tym coś... coś intymnego w tym. Ale nie wiedziałem jak to nazwać w tamtym czasie. To był jego jedyny dotyk oprócz bicia mnie. I wtedy... i wtedy tej jednej nocy przyszedł do mojego schowka i usiadł blisko mnie na moim łóżku - chłopak zamilkł na chwilę, jego oddech był nierówny, kiedy zaszlochał. Wcisnął nos głębiej w poduszkę.

Snape nie zdawał sobie sprawy, że wstrzymywał oddech, dopóki nie wypuścił małego westchnięcia z płuc.

- Powiedział, że skoro on dotyka moich włosów ja muszę mu zwrócić tą przysługę i dotknąć jego włosów. Nie chciałem, ale był większy i silniejszy od mnie. Złapał moja rękę i włożył moje palce sobie do ust, a potem zaczął gładzić moją ręką swoje włosy. To było okropne, było mi niedobrze. Wtedy on... wtedy on - gardło chłopaka zacisnęło się i nie mógł mówić. 

Severus czuł jak jego organy ściskając się nieprzyjemnie. Historia jaką Harry mu mówił była bliska jemu. Czuł jakby metalowa opaska ściskała jego klatkę piersiową tak mocno, że ciężko było mu oddychać.

- Harry, w porządku. Nie musisz mi tego mówić. Nie jeśli nie chcesz. - słowa Dumbledore'a skierowane do Snape'a, a teraz jego do Harry'ego. Nic się nigdy nie zmieniło, to wszystko było grą, tylko aktorzy się zmieniali. Nie sztuka.

- Nie, proszę. Chcę powiedzieć. Muszę.

- Dobrze, Harry, cokolwiek potrzebujesz. - mógł to zrobić, prawda? Mógł wysłuchać historii chłopaka, bez myślenia o innym czarnowłosym chłopcu, który wypłakiwał się na ramieniu Dumbledore'a. Tego chłopaka już dawno nie było i Snape zastanawiał się czy naprawdę kiedykolwiek istniał. Już nie widział siebie płaczącego. Już nie.

- Wtedy jednej nocy on... on powiedział mi, że są włosy jeszcze w innych miejscach i też musze ich dotknąć. Zdjął spodnie oraz bieliznę i zmusił mnie bym go tam dotknął. Nie wiedziałem co robić, więc pokazał mi, używając swoich dłoni pokierował moje tak bym sprawił, że był twardy. Kiedy chciał dojść, popchnął mnie na ziemię i trzymał moje biodra dopóki nie doszedł na mój brzuch. Nie miałem nic innego niż kocyk by się wyczyścić. To było lato i powiedzieli, że nie potrzebuje piżamy, więc zawsze byłem nagi kiedy Vernon przychodził. Gdy ciocia Petunia otwierała drzwiczki rankiem, zobaczyła brudny kocyk i mnie ze spermą Vernona na moim brzuchu. Nazwała mnie obrzydliwym bachorem i... i kazała mi lizać brudne koce zanim je mogłem wyprać. A wtedy, szorowała mnie wybielaczem całego, zwłaszcza tam na dole. Mówiła, że mam w sobie diabła i tylko wybielacz mógł go ze mnie wymyć. To tak strasznie bolało, ale starałem się nie płakać, naprawdę się starałem. Zawsze traktowali mnie jeszcze gorzej, gdy płakałem.

Dłonie Snape'a zacisnęły się w pięści kiedy słuchał Harry'ego. Chłopak nie patrzył na niego, prawie jakby mówił do siebie. Severus nie wiedział co powie, kiedy otworzy usta, ale jego złość wrzała tylko odrobinę pod powierzchnia.

- Wybielacz? Co to?

- Mugolski płyn do czyszczenia. Ale zazwyczaj używa się tego do toalet i rur, czasami do ubrań by znowu były białe.

- Jaki skład chemiczny? - tłumaczył sobie, że jest tylko tym zainteresowany, bo był Mistrzem Eliksirów, a chemia była ich podstawami. 

- Nie jestem pewien, każda marka była trochę inna. Niektóre miały nadtlenek wodoru*. 

- Ale tego nie używa się na skórze! - wybuchł Severus.

- Mojej cioci to nie obchodziło.

- Ile miałeś wtedy lat, Harry?

- Siedem albo osiem kiedy stało się to pierwszy raz.

- Ale ty byłeś jeszcze dzieckiem! Musiała wiedzieć, że sperma nie była twoja! Nie podejrzewała nic?

- Nie podejrzewała, ona wiedziała. Wiedziała, to przecież on mnie zamyka każdą nocą w komórce. Kto inny mógłby to robić? Myślę, że po prostu czuła ulgę, że nie robi tego mojemu kuzynowi.

- A robił? Robił coś twojemu kuzynowi?

- Nie wiem. Nie wydaje mi się. 

- Harry jest mi tak przykro, że to się stało. Ja...ja wiem jak to jest cierpieć przez niechcianą...uwagę.

Uwagę? Tak to teraz nazywasz Severusie? Jak wiele razy było tamtej nocy. Piętnaście? Dwadzieścia? I myślałeś. że byłeś taki sprytny? Gotowy by przyjąć wszystko co Voldemort może rozdać? I musiałeś udawać, że Ci się to podoba, że tego właśnie pragnąłeś, prawda?

- Harry - nauczyciel potrząsnął głową próbując pozbyć się niechcianych wspomnień, które gromadziły się w jego mózgu. Teraz było o Harrym. Tylko Harry. Jego przeszłość była obcym krajem, którego nigdy nie chciał już odwiedzać, ale mógł to wytrzymać by pomóc chłopakowi na łóżku. - Przepraszam Harry, ale musze zapytać. Ostatniej nocy, zanim przybyłeś do Weasleyów. Twój wuj posunął się dalej, tak?

Gryfon kiwnął głową, ale nie ruszył się z pozycji jaką przybrał na łóżku. Wczepił się poduszkę, jego knykcie były blade od wysiłku jaki wlewał w ściskanie materiału.
- Zamierzał mnie zgwałcić. Ale najpierw... on... zmusił mnie bym go ssał dopóki nie dojdzie. Spuścił się w moje usta, prosto w gardło. Zemdlałem potem, a później prawie go zabiłem.

- Czemu tego nie zrobiłeś? Zasługiwał, za to Ci zrobił. Co oni wszyscy Ci zrobili. 

- Wybrałem by tego nie zrobić. - głos Harry'ego był silniejszy, jakby w końcu opanował swoje łzy - Nie chciałem zostać mrocznym czarodziejem.

- Nie jestem pewien czy zostaje się mrocznym czarodziejem z wyboru, Harry. Przynajmniej nie dokładnie. Udało mu się?

- Co udało?

- Zgwałcić Cię?

- Nie, uciekłem do Weasleyów zanim się to stało. To co uczynił było wystarczająco złe, nie zamierzałem mu pozwolić by mnie też zgwałcił.

- Ale on Cię zgwałcił, Harry. Zgwałcił twoją szansę na normalne dzieciństwo, główny powód dla którego Dumnbledore Cię tam zostawił. Zgwałcił twoje zaufanie. Miał nad Tobą władzę i wielokrotnie nadużył tego zaufania. Powinien być bardziej stanowczy w tej sprawie. Ja i McGonagll, żadne z nas nie chciało byś został z tymi Mugolami.

- Nie chciałeś? - spojrzał na niego - Myślałeś o mnie?

Czemu chłopak był taki zaskoczony? Czyżby myślał, że nikt o nim nie myślał? Nikt, a nikt?

- Oczywiście, Harry. Ja sam nawet zasugerowałem byśmy zostali związani jak tylko przybędziesz do Hogwartu, ale Dumbledore zawsze mówił, że byłeś za młody, aż do tego roku. Twoi rodzice zaręczyli Cię ze mną wkrótce po twoich narodzinach.

- Więc mówisz, że cały ten czas mogłem być z Tobą? Z daleka od nich?

- Tak, Harry. Zawsze byliśmy sobie przeznaczeni do małżeństwa. Szkoda tylko, Dumbledore'owi zajęło tak długo by to zrozumieć.

- Tak... - powtórzył pustym głosem i Snape mógł sobie wyobrazić co chłopak pamiętał.


Bo on też to pamiętał.


CDN...

*związek chemiczny, występujący w różnych produktach zależnie od stężenia roztworu. Roztwór 3% to znana nam dobrze woda utleniona. Roztwór od 3% do 15% znajduje się w chemii domowej czyli wybielacz, farby do włosów itd. Roztwór 30-35% przy chemii przemysłowej (np w produkcji barwników). Roztworu 85-98% używa się w przypadku paliwa rakietowego lub paliwa do okrętów podwodnych. My wiemy, że Harry został potraktowany roztworem 3-15%, ale ciężko stwierdzić jak kojarzył ten związek chemiczny Snape. Dodaje to bardziej jako formę ciekawostki :3 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Shattered Souls: Rozdział 12

Shattered Souls: Rozdział 14

Surrender: Rozdziały 1 - 10