Perfekcja || Sebastian Sallow x F!OC
。☆✼★━━━━━━━━━━━━★✼☆。
Popełniłam ten o to fanfiction po małej sesji z botami na c.ai. Jako, że ja jestem raczej Ominis' Girl, Sebastian może... nie Sebastianować. Napisałam to w jeden wieczór, potrzebując rozluźnienia przed poprawką z matematyki, także wybaczcie. To po prostu kiepski pornol z nikłą fabułą, ale z zakończeniem do interpretacji własnej!
TW!: Seks (oczywiście), substancje psychoaktywne. Modern!AU
Można powiedzieć, że enemies to lovers? Enemies with benefits? Jak mówiłam interpretacja własna.
Moja ocka, to swego rodzaju ukłon do postaci Luny Lovegood, ale nie do końca. Sunna czyta się tak jak pisze, ale przez jedno "n". Nie czytajcie tego jako angielskie "sun".
Brak bety, as always.
Miłego!
。☆✼★━━━━━━━━━━━━★✼☆。
Sebastian Sallow nienawidził Sunny Goodness. Z wzajemnością oczywiście. Od kiedy ta dziewczyna przeniosła się ze Wschodniej Europy do Szkockiego Collegu Hogwart była dla niego jednym wielkim bólem dupy. Ta blondyna prześcigała go w każdym jednym przedmiocie jaki istniał. Nawet w Klubie Tenisa Stołowego (do którego zapisał się głównie dla śmiechu!) była lepsza. Nie to żeby Sebastian był jakimś prymusem, ale nie lubił myśli, że był gorszy od niej w prawie wszystkim. Co gorsze, tą dziewczynę każdy zdawał się lubić, więc jego znajomi stali się też jej znajomymi. To stwarzało sytuację, gdzie Sebastian był niemal zmuszony by spędzać czas też i w jej towarzystwie. Nawet Ominis miał dla niej miejsce w sercu, co było niepodobne do ślepego nastolatka, który oprócz Sebastiana znosił jeszcze towarzystwo Anne. Sebastian nie mógł uwierzyć, że wszyscy dali się okręcić jej wokół małego palca.
Sunna to... Sunna tamto... O jejku słyszałeś, że Sunna znowu wygrała Olimpiadę Matematyczną? Oh, oh Goodness znowu organizowała zbiórkę charytatywną na schronisko! Widziałeś, Sunna znowu brała udział w spływie kajakarskim? Ooo, a wiedziałeś, że Sunna... PORZYGAĆ SIĘ MOŻNA. Sebastian wrzał za każdym razem słyszał te ohy i ahy nad nią. Jakby ta dziewczyna miała jakiś syndrom głównego bohatera. A do tego wszystkiego coś co gryzło szatyna najmocniej, ta przeklęta Sunna Goodness była atrakcyjna. Złote blond włosy, układały się zawsze w perfekcyjne fale, spływające po jej plecach kaskadami, a propo fal. Jej oczy miały kolor oceanu, nawet w słońcu lśniły identycznie jak jego tafla, a dodatkowo miały ten ponętny lisi kształt. Nie to żeby Sebastian się im jakoś bardziej przyglądał. Jej skóra gładka, jakby nie doznała nigdy żadnego wyprysku czy nierówności. Usta były pełne, różowe, a nos prosty. Policzki miała ostre wysokie, ale cała jej twarz była jakaś taka miękka. Taka irytująco miękka i delikatna by wszyscy nabrali się, że była jakiegoś rodzaju aniołem. Pierdolona Mary Sue. Nawet nazwisko miała idealne. Ale Sebastian wiedział co dokładnie kryje się za tą maską, jaka obleśna, okrutna, absolutnie najgorsza osoba za nią była.
。☆✼★━━━━━━━━━━━━★✼☆。
— Ooh-! Kurwa... Sallow! — kobiecy jęk rozniósł się po minimalistycznej sypialni. Materac lekko skrzypiał pod spoconymi ciałami. W pokoju było ciemno...dymnie, parno. Mała lampka, stojąca na ziemi i rozprzestrzeniająca nikłe, ciepłe światło wydawała się tylko podbijać tą atmosferę. Ubrania i biała pościel leżała na jasnych panelach, gdzie tańczył cień dwóch złączonych ciał. Za oknem czerń nieba, nów, której uroku swój koncert grały świerszcze. Leżał na plecach i patrzał w smukła posturę na nim. Jej ciało miękkie i pulchne tam, gdzie powinno być, sprężyste jak ciasto na chleb. Marszczyło się tak jak lubił na jej udach czy brzuchu, gdy siedziała na nim okrakiem tak, oh cudownie. Jak on jej nienawidził. Przekrwione oczy dziewczyny skupiły się na lufce w jej ustach, gdy grzała ją zapalniczką. Ale on nie był lepszy – jak zwykle zresztą. Wypuściła dym, ten charakterystyczny zapach, w jego twarz i włożyła mu szkło do ust. Świeciła zapalniczką, gdy on ciągnął powietrze. Trzymał dym jak najdłużej w płucach, by potem dmuchnąć nim w jej twarz, a ona uchyliła usta pochłaniając szarość. Nawet palenie przepału musiało być z nią kurwa perfekcyjne. Blondynka odłożyła lufkę i zapalniczkę na bok, a potem zaczęła ruszać biodrami, tak piekielnie dobrze, tak piekielnie pysznie, że Sebastian nie mógł jej nienawidzić bardziej. Jego biodra odpowiedziały na jej ruchy, gdy łapiąc ją mocno za uda zaczął pchać do góry. Dłonie dziewczyny opierały się o jego nogi, gdy wygięła się do tyłu. Kąt w jaki ją brał, też był kurwa tak idealny, że krew w jego żyłach zaczęła się gotować. Usta miała uchylone, a oczy zaczynały zachodzić mgłą. Sebastian warknął i zepchnął ją z siebie, a potem zdjął gumkę i rzucił gdzieś na podłogę. Przewrócił ją na plecy by potem zawisnąć nad nią okrakiem. Jego penis zaraz przy jej ustach, uderzał nim o jej policzki.
— No na co czekasz, dziwko. Weź go. — Sebastian warknął na nią i nie czekając na odpowiedzieć wepchnął jej kutasa głęboko do ust. Blondynka jęknęła coś, co wprawiło go drżenie, ale zaczęła brać go coraz chętniej i głębiej. Złapał ją za te złote fale i zaczął pieprzyć jej twarz mocno i niemal brutalnie. Z niebieskich oczu popłynęły łzy i Sebastian nie potrafił się nie uśmiechnąć, gdy słyszał jak się dławi, gdy jego penis zanurzał się coraz głębiej. Ślina sączyła się z kącików jej ust i w końcu... w końcu przestała wyglądać tak perfekcyjnie. Pchnął z głośnym jękiem jeszcze kilka razy, aż wyjął go z jej ust i ze zduszonym warknięciem skończył na jej twarzy. Spojrzał na ten przepyszny widok, dysząc ciężko; jej włosy w nieładzie, oczy przekrwione i załzawione, usta spuchnięte z których ciekła ślina, a twarz cała w nim. Swoim penisem rozsmarował spermę po jej policzkach i zszedł z niej siadając obok na materacu. W tym momencie jego telefon zaczął wibrować,
Laura.
Westchnął ostatni raz i odchrząknął zanim odebrał. Blondyka dotknęła jego uda, ale strącił jej rękę.
— No słucham skarbie? — jego głos był miękki, czuły, taki którym nigdy by się nie zwrócił do dziewczyny obok.
— Mówiłeś, że będziesz dziś na noc... gdzie ty się podziewasz, pisałam do Ciebie! — Sebastian na chwilę odsunął telefon od twarzy i zauważył, że rzeczywiście jego druga połówka do niego pisała oraz zdał sobie sprawę z późnej godziny. Jak zwykle zeszło mu za długo.
— Wybacz, kochanie, zasnąłem jak wróciłem, ubieram się i zaraz będę — powiedział wstając z materaca znowu odpychając rękę dziewczyny — Kupię ci cytrynową Pepsi na stacji po drodze, dobrze? Chcesz coś jeszcze? — wiedział jak ją udobruchać. Laura coś tam jeszcze pomarudziła pod nosem, ale słyszał, że jest już w lepszym humorze.
— Kup jeszcze chrupki, obejrzymy coś. Kocham Cię — powiedziała czule jako pożegnanie. Blondynka obok musiała usłyszeć, bo zmarszczyła nos na ich czułostki. Sebastian uśmiechnął się na ten widok zadowolony.
— Ja Ciebie też kocham, cukiereczku. — oparł specjalnie przesłodzonym głosem, obserwując reakcję nagiej dziewczyny i rozłączył się. Ta przekręciła oczami i włożyła dwa palce do ust udając wymioty. Piegowaty chłopak skończył się ubierać i niebieskooka wstała z materaca, nie przejmując się nagością stanęła przy nim, przyciskając swoje ciało do jego. Jej jędrne, drobne piersi tak perfekcyjnie dotykały jego pleców.
— Nie zapomniałeś o mnie? — zapytała zachrypniętym głosem. "Ćpunka" przeszło mu przez myśli. Sebastiana już dawno opuściło podniecenie i wrzucając na twarz obrzydzenie odsunął się od niej. Wyszedł do salonu z kuchnią w poszukiwaniu reszty swoich rzeczy.
— Dasz sobie radę sama, widziałem twoje pudło z tymi obrzydliwościami. — jego głos ociekał kpiną, a dziewczyna prychnęła, mówiąc pod nosem coś co brzmiało na "jak zawsze" i przeszła do otwartej kuchni wyciągając jedną z wielu butelek z alkoholem z lodówki. Jeszcze więcej takich pustych butelek stało obok kosza na śmieci i drzwi wejściowych. Nalała sobie przeźroczysty alkohol do małego kieliszka i wypiła duszkiem.
— Nie mówiłeś, że masz dziewczynę — mruknęła ocierając usta wierzchem dłoni — Nie uważasz, że to nie w porządku, że pieprzysz kogoś innego na boku. — Sebastian uśmiechnął się tylko z politowaniem łapiąc za portfel i klucze które leżały na kuchennym blacie.
— Gówno powinno Cię to obchodzić, Goodness. Jestem tutaj tylko by cię skurwić jak powinnaś być — warknął i spojrzał na telefon; musi się zacząć sprężać. — Za tydzień. — dodał i nie czekając na odpowiedź wyszedł z jej apartamentu. Wsiadł do auta, nie przejmując się, że nie jest do końca trzeźwy i odjechał. Nie zauważył zapalonego światła i dziewczyny, która przyglądała mu się z okna.
Nie miał pojęcia jak to się zaczęło. Nie wiedział czemu zaczął się pieprzyć z Sunną. Nienawidził jej, absolutnie, po szpik kości, jednak seks z nią wydawał się taki... Naturalny. Jakby ich ciała pasowały do siebie, jakby same lgnęły do siebie, jakby razem były lepszą całością. Ale Sebastian nie myślał o tym za długo. Zakładał, że skoro pieprzył się z Sunną jebaną Goodness to wszystko musiało być kurwa perfekcyjne. Nawet to jak ich ciała razem rezonowały. Pierwszy raz zdarzyło się to w Klubie Tenisa Stołowego. Jak zwykle grali między sobą, Sebastian zdeterminowany by ją w końcu pokonać. Uczniowie już dawno opuścili szkołę znudzeni ich cotygodniowymi potyczkami. Znowu przegrał i znowu Sunna musiała się uśmiechnąć w ten piękny, perfekcyjny sposób nad swoją wygraną. Wtedy przyszpilił ją z wściekłości do stołu i... i potem już było z góry. Widywali się na przerwie na tylnej kanapie jej lub jego samochodu, w jej apartamencie, czasami znowu na zajęciach z tenisa stołowego. Nikt nie śmiał ich podejrzewać, bo wiedzieli, że się nienawidzili. Ich... jego sekret był bezpieczny. A tak przynajmniej myślał.
。☆✼★━━━━━━━━━━━━★✼☆。
Obudziło skopanie z łóżka i płacz Laury. Upadł z głuchym jękiem na ziemię i spojrzał urażonym wzrokiem na brunetkę, która stała teraz nad nim z zawiedzeniem, furią i smutkiem w oczach.
— Ty pierdolony zdrajco! — krzyknęła słabo— Oh jejku kochanie, spałem po szkole, kupię Ci pepsi! — przedrzeźniała go, zachłyśniętym od płaczu głosem. Sebastian podniósł się, próbując do niej podejść i znowu udobruchać, ale Laura uniosła pięści jakby chciała go uderzyć, ale szybko je opuściła. Szatyn nie próbował już podchodzić do niej. — Jak długo to trwa, jak długo?!
— Jak długo co trwa? — zapytał skołowany, ale miał mocne przeczucia o czym mówi jeszcze-jego dziewczyna. Jego telefon na szafce nocnej co chwilę wibrował od powiadomień, ale nie śmiał teraz po niego sięgać.
— Nie udawaj idioty, Sallow! Jak długo pieprzysz Goodness?! Ile to już trwa? — Sebastian chciał zaprzeczyć, ale głos dziewczyny wybuchł w pokoju, zanim otworzył usta — Nie próbuj kłamać! Ta twoja ćpunka dodała wszystko na swojego Insta! — Sebastian rozszerzył oczy w szoku. Sunna... co zrobiła. Jego myśli ścigały się ze sobą i zastanawiał się co mogła wrzucić na Instagrama. Rozmawiali ze sobą tylko telefonicznie, nie robili ze sobą zdjęć... Oprócz wczoraj. W końcu zadzwoniło mu w głowie. Sunna wczoraj nagrywała coś telefonem, gdy była najbardziej zjarana. Myślał, że tylko siebie, ale najwidoczniej i on znalazł się na tym nagraniu.
— No wypluj to w końcu! Ile to już trwa!? — ponagliła go, pierwszy szok w końcu z niej spłynął i teraz była czysto wściekła. Sebastian nigdy nie widział Laury w takim stanie.
— Ja... nie pamiętam... — powiedział po chwili ze wstydem, nie będąc pewien ile czasu już minęło od kiedy mieli zbliżenie w klubie tenisa. Brunetka uniosła rękę i poczuł jak na jego twarzy odbija się gorący ślad jej dłoni. Zasłużył. Zasłużył na więcej.
— Wynoś się — wycedziła dziewczyna wychodząc z pokoju zamykając się w łazience. Sebastian ubrał się w pośpiechu, próbował się jeszcze dobić się do łazienki, pogadać z Laurą, ale nie chciała z nim rozmawiać. Powtarzała tylko, że ma się wynosić i nigdy jej się nie pokazywać. Sallow po godzinie przestał próbować, zebrał swoje rzeczy jakich "na szczęście" miał mało w jej domu. Po wyjściu z mieszkania już-byłej dziewczyny usiadł w swoim samochodzie i nie przejmując się, że i tak jest spóźniony do collegu wyciągnął telefon. Zalała go fala wiadomości udostępniających mu story Sunny i pytań co się właściwie stało. Ominis, który jedyny wiedział o Laurze napisał mu kilku stronicowy wywód, czy go do reszty pojebało. Sebastian z westchnieniem, czując jak gniew zaczyna w nim wzrastać otworzył jej story. Tak jak podejrzewał, było to nagranie ze wczoraj. Z początku nawet niewinne. Sunna siedziała na kanapie w stanie nietrzeźwym i tylko wprawne oko mogło zauważyć, że była po marihuanie, śpiewała do piosenki jaka była w tle, gibając się na boki. Potem jednak kamera trochę zjechała z niej ukazując jego, który siedział blisko, stykając się ramionami, bez koszulki w podobnym stanie co Goodness. Po chwili Sunna schyla się do jego ust i całuje go krótko. Jednak nie na tyle krótko, by wyglądało to na pijane, przyjacielskie cmoknięcie. Zwłaszcza, że dziewczynie widać wtedy nagie plecy. Sebastian po prostu wygasił telefon i odchylił głowę do tyłu, próbując nie zacząć krzyczeć. Oczywiście, że Sunna musiała mu perfekcyjnie rozjebać związek i możliwe, że reputację. Nie potrafił jednak z jakiegoś powodu się na nią szczerze wkurwić tak jak zawsze. Gdzieś z tyłu głowy może migała mu kapka frustracji czy złości, ale nie potrafił poczuć tych emocji prawdziwie. Może to szok? Przyłożył dłonie do twarzy biorąc głębokie oddechy i odjechał w końcu w stronę domu.
Sebastian opuścił collage na cały tydzień, próbując się z tego wszystkiego pozbierać. A przynajmniej tak sobie wmawiał. Odciął się od social mediów na ten czas, nie rozmawiając z nikim, oprócz zdawkowo z Ominisem, który dzwonił z pytaniem czy Sallow jeszcze w ogóle żył. Sallow żył i... miał się dobrze. I to najbardziej go męczyło. Czuł, że powinien się obwiniać, że powinien się zamęczać całą tą sytuacją, że zasłużył by cierpieć. Jego dziewczyna odkryła, że ją zdradzał, zerwała z nim, jego znajomi i więcej dowiedzieli się, że sypia z jebaną Sunną Goodness. Ale... nie potrafił być smutny. Było mu... wszystko jedno. I z tym czuł się okropnie. Czuł się okropnie, że było mu wszystko jedno, że nie zależało mu. Nie zależało mu czy ludzie wiedzieli czy nie, że pieprzy się z Sunną, właściwie to w głębi duszy był dumny, że to właśnie on może widzieć w tej najmniej perfekcyjnej postaci. W tej postaci jaką nikt inny prócz niego nie widział. Czuł się okropnie, że po zerwaniu nic nie poczuł. Myślał, że kocha Laurę, że jest w niej szczerze zakochany, ale nie było tak. W sumie czego się spodziewał, skoro nawet bez mrugnięcia okiem zaczął ją zdradzać.
。☆✼★━━━━━━━━━━━━★✼☆。
Po tygodniu wrócił do szkoły. Okazało się, że nie było tak źle jak podejrzewał. Ominis był zbyt zmęczony już jego idiotycznymi zachowaniami, by znowu go ganić, kiedy już i tak napisał mu co myśli. Jego znajomi coś tam się podśmiechiwali czasami między sobą, ale nikt nie odważył się by go skonfrontować o tym twarzą w twarz. Co w sumie powinien przewidzieć, każdy w collegu żył swoim życiem i nie miał czasu by poświęcać to na jakieś dramy, bo ktoś pieprzył się z kimś. Jednak dowiedział jednej ciekawej rzeczy. On nie był jedynym nieobecnym w po tym zdarzeniu. Sunna również zniknęła na tydzień, bez śladu. Nie odzywając się do nikogo. Nawet do takiego mediatora jakim był Ominis.
Jak na zawołanie, gdy siedzieli w sali od tenisa stołowego wraz z Ominisem, to pomieszczeniu weszła ona. W rozkloszowanych jeansach, tak perfekcyjnie opinających jej pośladki i niebieskim crop topie, który równie perfekcyjnie otulał jej piersi. Sebastian zamilkł i spojrzał się na nią, przez chwilę zapominając o nienawiści jaką do niej czuł. Dopiero kiedy zobaczył tą jej miękką twarz, która miała na sobie wyraz skruchy zagotowała mu się krew. Gaunt jakby wyczuwając atmosferę, która zaczęła gęstnieć, szybkim krokiem wyszedł ulotnił się z pomieszczenia, w pośpiechu obijając się o meble. Zostali sami. Przez dłuższą chwilę milczeli, póki Sebastian nie westchnął przewracając oczami.
— No czego chcesz? — prychnął i dziewczyna zmarszczyła nos, ale spojrzała się na niego jakoś pewnie. Jej głębokie oczy, topiły go w jej wzroku. Podeszła do niego kilka kroków stając przed nim, tyłem do stołu. Sebastian uniósł brew.
— Nie jesteś zły? Wściekły? Nie chcesz nic zrobić? — powiedziała zdziwiona, najwidoczniej licząc, że Sallow będzie szalał ze złości, że może nawet będzie chciał coś jej zrobić. Uśmiechnął się kpiąco, wiedząc, że chciała go tylko zezłościć.
— Mam to głęboko w dupie, Goodness. Mogłem się spodziewać, że to ty rozpieprzysz mi związek. Zastanawia mnie tylko, po chuj? Nie sądziłem, że tak się lubisz wpierdalać w cudze sprawy. — doskonale wiedział czemu.
— Sam sobie go rozjebałeś sypiając ze mną. Nie zasłużyła na to, musiała się dowiedzieć. — jej głos był drżący i Sebastian warknął nie chcąc słyszeć jak te brudne kłamstwa wychodzą z jej ust. Przyszpilił ją do stołu od tenisa stołowego, patrząc na nią jak drapieżnik na swoją ofiarę. Widział jak jej gardło przełyka nerwowo.
— Przestań pierdolić. Oboje dobrze wiemy, że zrobiłaś to z zazdrości. Że nie jesteś jedyną którą pieprze. Gdybyś chciała być tak oh, dobrą i kochaną koleżanką to napisałabyś do niej prywatnie. Znalazłabyś jej jebany profil i wysłała jej zasraną, słodką wiadomość jak okazuje się, że jej facet jest też twoim bolcem. Nie. Chciałaś zrobić to by wszyscy wiedzieli, że to ja Ciebie pieprzę. Znam te twoje, małe perfekcyjne zagrywki. — wywarczał jej wprost do ucha, owiewając je swoim ciepłym oddechem. Przyszpilił ją jeszcze bardziej swoim ciałem, nawet nie ukrywając swojej erekcji. Jej ciało drżało, tak pysznie, tak perfekcyjnie. Uśmiechnął się pod nosem.
Dzwonek zadzwonił, ale Sebastian nawet się nie ruszył. Kiedy na korytarzach ucichło, położył jedną dłoń do jej talii, w miejscu, gdzie jej urocza, mała bluzeczka się kończyła i ukazywała kawałek jej miodowej skóry. Goodness otworzyła usta, ale miał dość słuchania jej obleśnych kłamstw i wpił się agresywnie w jej wargi. Wydała z siebie zaskoczony jęk, który Sebastian ochoczo spił. Gryzł i ssał jej usta, dopóki nie zaczęła ciec krew. Zlizał ją by potem wsunąć język do jej ust, by i ona mogła posmakować własnej krwi. Całował ją brutalnie, ale ona tak cudownie, uległe rozpływała się pod nim, niemal dusząc się w jej pocałunku. Płonąc żywcem od gorąca jakie ich ciała wytwarzały. Jego ręka wsunęła się pod jej koszulkę i z rozbawionym pomrukiem odkrył, że ta dziwka nie założyła nawet stanika. Dał się perfekcyjnie wprowadzić w jej pułapkę. Jak zwykle była lepsza od niego, jak zwykle przewidziała co by zrobił. Nie mógł być nawet wściekły, Zrobił wszystko jak mu zagrała.
Zdjął z niej bluzkę i popchnął na stół, by się na nim położyła. Zaczął całować te słodkie, drobne piersi, skupiając usta na jednym sutku ssąc i przygryzając go, a drugi pieścił dłonią, szczypiąc delikatnie palcami czy masując kciukiem. Poczuł jak łapie go dłonią za włosy, szarpiąc lekko z każdym jej stłumionym przez drugą rękę jękiem. Gdy były już czerwone i spuchnięte, przesunął się niżej całując jej brzuch w tym samym czasie odpinając jej jeasny. Zdjął je szybkim szarpnięciem wraz z jej czarną bielizną. Jej cipka była mokra i pulsująca, tylko dla niego. I przez niego. Oblizał się i zanurkował głową między jej uda. Zaskoczone westchnięcie uciekło jej z ust. To było pierwszy raz kiedy Sebastian zdecydował się użyć ust na niej w ten sposób. Sebastian zawsze rezerwował to dla swojej dziewczyny, ale skoro już żadnej nie ma, to w końcu może jej posmakować. I smakowała tak jak się spodziewał – perfekcyjnie. Jego język prześlizgiwał się przez jej pyszne fałdy, by potem zataczać kółeczka na jej najczulszym punkcie. Musiał trzymać ja mocno za biodra, gdy ta wiła się pod nim ledwie powstrzymując jęki i te słodkie, słodkie skomlenia. Sebastian czuł się jakby nie jadł przez całe swoje życie. Jego usta była wygłodniałe, spragnione. I gdy zaczęła pulsować pod jego językiem, a jej oddech był szybszy i drżący odsunął się. Sunna wydała z siebie jęk rozczarowania, ale Sebastian nie zamierzał kazać jej długo czekać. Z kieszeni wyjął portfel, a z niego prezerwatywę. Rozpiął swoje jeansy i zsunął je trochę, by mógł uwolnić swojego penisa z nich. Rozpakował gumkę i jedną dłonią zaczął ją zakładać, gdy palce drugiej dłoni zatopił w jej ociekającej cipce, pieszcząc ją prawie czułym ruchem. Po chwili ustawił się między jej nogi, które rozszerzyła szerzej i chętniej. Sallow z początku drażnił ją, prześlizgując się między jej fałdami jak wcześniej językiem, by potem lekko ją uderzać w jej wejście. Gdy uznał, że jego kutas był odpowiednio pokryty jej sokami, powoli wsunął się w nią cały, przyciskając ją mocno do stołu. Sunna zapomniała się i jęknęła głośno, wtedy ręką Sebastiana wystrzeliła do jej ust, trzymając je mocno zakryte. Drugą złapał jej talie i w końcu zaczął się w niej poruszać. Nie. Zaczął ją pieprzyć. Mocno, głęboko i szybko. Wysuwał się z niej niemal cały by potem wbić się w nią mocniej. Goodness z każdym takim pchnięciem jęczała głośno, prawie płakała w jego rękę. Sebastian pochylił i zabrał dłoń by ją znowu brutalnie pocałować, jego zęby raniły wcześniejsze rany.
— Kurwa... Sallow, czemu twój kutas musi być taki dobry? — jęknęła w jego usta, zaciskając się na nim tak perfekcyjnie ciasno. Jej dłoń znowu wylądowała we włosach Sebastiana, jej nogi objęły go ciasno.
— Czemu ty zawsze musisz być tak kurwa perfekcyjna? — jęknął nieświadomie, jego ręce tańczyły na jej biodrach, gdy zaczął całowac i kąsać jej szyję, zostawiając różowe ślady — Chryste, jak ja Cię nienawidzę.
Sunna na jego komplement wydała z siebie niski chichot, który zmienił się w jęk, jej biodra zaczęły odpowiadać równie mocno, co biodra Sebastiana.
— Ah-! Kurwa, też Cię nienawidzę. — to było pierwszy raz, gdy Sunna to przyznała podczas seksu. Pociągnęła go za włosy w gwałtowny pocałunek, próbując teraz zmasakrować jego usta. W pomieszczeniu oprócz ich zduszonych jęków i westchnięć, było tylko słychać satysfakcjonujące uderzenia ciała o ciało, które z każdym momentem były coraz szybsze i mniej synchronizowane. Pchnięcia Sebastiana były agresywne, brutalne. Jego dłoń zanurkowała między ich ciała i zaczął dwoma palcami pieścić jej łechtaczkę. Oddychał głęboko czując jak przyjemność zaczyna napinać jego jądra, nie musiał długo się powstrzymywać, bo ciało Sunny praktycznie zaczęło się rozpadać w orgazmie. Jej ciało na początku zesztywniało, a potem zaczęło drżeć w spazmach przyjemności. Zacisnęła się nim i to wystarczyło by i on zaczął szczytować. Zagryzł jej ramię, zagłuszając jęki. Opadł na nią, a Goodness objęła go, ich oddechy głębokie i drżące.
— Nienawidzę Cię — wymamrotała w jego klatkę piersiową, ale jej słowa nie brzmiały przekonująco. Sebastian też ją objął, nie mając chwilowo siły by się z niej podnieść, niski, krótki śmiech uciekł z gardła na jej słowa.
— Też Cię nienawidzę — chciał ją pocałować, bardzo. Powoli zaczął się z niej wysuwać, co wywołało u nich obu ciche westchnięcie.
— Nienawidzę Cię — powtórzyła, jej głos miękki jakby chciała powiedzieć coś innego. Pocałowała go miękko w usta, a Sebastian oddał pocałunek delektując się jej smakiem — Nienawidzę Cię tak mocno — wyszeptała w jego usta jak obietnice, pogłębiając pocałunek. Był delikatny, czuły jak nigdy. Sebastian niechętnie się odsunął. Zdjął gumkę, wiążąc ją na czubku i wkładając ją do foli po niej. Wyrzuci ją gdzieś indziej. Zakładając na siebie bieliznę i spodnie obserwował jak Sunna się ubiera. Jej spojrzenie uciekało przed nim i robiła się coraz bardziej czerwona. Niepodobne do niej.
— Jak mnie tak nienawidzisz, to liczę dzisiaj na perfekcyjne łojenie dupy na zajęciach klubowych — Sebastian parsknął odwracając się do niej tyłem, wychodząc pierwszy z sali. Zanim jednak opuścił pomieszczenie rzucił przez ramię pożegnanie — Do później, na tym tenisie.
Sunna nie przyszła później.
。☆✼★━━━━━━━━━━━━★✼☆。
Komentarze
Prześlij komentarz